Czy polskie wizy wciąż sprzedawane są za horrendalne stawki? Dlaczego najpopularniejszy program interwencyjny na Filipinach zajął się polską placówką w Manili? W tle słyszymy doniesienia o łapówkach, rozzłoszczonych pracownikach i przedsiębiorcach, którzy czują się zostawieni na lodzie. Choć w Polsce niedawno zakończyły prace komisje śledcze dotyczące tzw. afery wizowej z czasów PiS, to w Azji Południowo-Wschodniej ponownie zawrzało. Sprawa dotyczy tysięcy Filipińczyków, którzy od miesięcy bezskutecznie czekają na spotkanie wizowe w polskiej ambasadzie. Chodzi o wyjazdy do pracy w branży hotelarskiej, przemyśle spożywczym i usługach – czyli sektorach, w których Polacy coraz rzadziej chcą pracować za stawki zbliżone do płacy minimalnej.

To potencjalny skandal, który może wybuchnąć na nowo ze zdwojoną siłą. Polscy przedsiębiorcy działający w Manili już w sierpniu zeszłego roku ostrzegali Ministerstwo Spraw Zagranicznych, że za terminy spotkań wizowych żądane są łapówki. Jak mówią, do dziś niewiele się w tej sprawie zmieniło. Czy to zwykłe oszustwo „internetowych naciągaczy”, czy jednak wina systemu – a może konkretnych urzędników? Na Filipinach sprawa jest już omawiana w największym programie interwencyjnym „UNTV News and Rescue”, który śledzą miliony widzów i użytkowników YouTube. Jakie są fakty, a co stanowi jedynie medialną burzę?

Afera wizowa w Polsce nadal żywa?

Historia, którą od kilku tygodni nagłaśniają filipińskie media, wydaje się kolejnym rozdziałem trwającej od dawna sagi związanej z tzw. aferą wizową z czasów Zjednoczonej Prawicy. W Polsce sprawa zdominowała nagłówki mediów w 2023 i 2024 roku, doprowadzając do przesłuchań byłych urzędników MSZ oraz do powołania komisji śledczej. Kulminacją było postawienie zarzutów dziewięciu osobom – w tym byłemu wiceszefowi resortu spraw zagranicznych. Mimo że minister Zbigniew Rau obiecał wymówić umowy firmom outsourcingowym zajmującym się pośredniczeniem w procesie wizowym, dziś wciąż działa na przykład BLS International. To właśnie ta firma na Filipinach współpracuje z polską ambasadą i organizuje zapisy na spotkania wizowe.

Według przedsiębiorców rekrutujących pracowników na Filipinach – a także według bohaterów programu „UNTV News and Rescue” – prawdziwym problemem jest niedostępność wolnych terminów spotkań z urzędnikami. Zainteresowani twierdzą, że kiedy tylko internetowy kalendarz rejestracyjny zostaje otwarty, w ciągu zaledwie kilku minut wszystkie miejsca są już „wyklikane”. A ci, którzy mają pieniądze, rzekomo mogą wykupić taką wizytę dzięki nieoficjalnym pośrednikom. Stawki? Nawet kilkaset dolarów, co na Filipinach stanowi równowartość dwóch miesięcznych pensji.

UNTV na tropie: emocjonalna relacja w programie interwencyjnym

Jednym z najważniejszych punktów zapalnych w tej sprawie jest głośny program filipińskiej telewizji UNTV. W odcinku wyemitowanym pod koniec listopada 2024 roku wystąpiła grupa kilkunastu Filipińczyków, którzy twierdzili, że nie mogą doczekać się na wyjazd do Polski, mimo iż mają zapewnioną pracę i potrzebne dokumenty. Zarzuty padają wprost: terminy w polskiej ambasadzie są blokowane, a dostęp do wolnych miejsc można uzyskać wyłącznie za łapówkę.

W programie głos zabrał również policjant, jeden ze współprowadzących show. W ostrych słowach nazwał proceder „skandalem” i „oszustwem”. Padły też zapowiedzi wszczęcia postępowania. Dla rozgrzanych emocjami widzów stało się to potwierdzeniem, że praktyki korupcyjne wciąż funkcjonują. Sprawą – oprócz samej stacji – mają zająć się też filipińskie służby odpowiedzialne za zwalczanie przestępczości międzynarodowej.

Emisja tego materiału odbiła się szerokim echem nie tylko na Filipinach, ale również w kręgach polonijnych. Polscy rekruterzy w Manili przyznają w rozmowach z dziennikarzami, że od dawna alarmują MSZ i polską placówkę dyplomatyczną o niepokojących sygnałach. Ci jednak odpowiadają, że to „internetowy scam” i że pośrednicy w sieci obiecują gruszki na wierzbie, podczas gdy BLS International nie zapewnia żadnego priorytetu czy „tylnych drzwi” w rejestracji.

Polska ambasada i MSZ: kontrola była, winnych brak

Oficjalne stanowisko Ministerstwa Spraw Zagranicznych w tej sprawie jest proste: „nie stwierdzono żadnych zaniedbań”. Resort podkreśla, że jeszcze w marcu 2024 roku odbyła się kontrola placówki i firmy BLS, podczas której nie dopatrzono się nieprawidłowości. Tymczasem przedsiębiorcy, którzy z Filipinami są związani biznesowo od lat, nadal biją na alarm. Twierdzą, że w praktyce system jest wadliwy i zaprojektowany tak, że w momencie otwarcia kalendarza pojawiają się setki chętnych. Miejsca rozchodzą się w mgnieniu oka, a ci bardziej zdeterminowani – lub po prostu zamożniejsi – szukają wsparcia nielegalnych pośredników.

Skala zapotrzebowania na pracę w Polsce jest naprawdę duża: w I połowie 2024 r. urzędy wojewódzkie wydały Filipińczykom ponad 20 tysięcy zezwoleń na pracę. Jednocześnie, jak przyznało MSZ, w tym samym okresie udostępniono zaledwie 6 tysięcy terminów na wizyty związane z wnioskami wizowymi, wydając około 3,8 tys. wiz. Dysproporcja popytu i podaży wydaje się oczywista. Rodzi to pytania: czy MSZ zareaguje, rozszerzając możliwości obsługi, czy może będzie tłumaczył, że filipińscy kandydaci muszą „uzbroić się w cierpliwość”?

Polacy w Manili: „To jest blokowane, a my tracimy pieniądze”

Choć najgorętsze relacje napływają od samych Filipińczyków z programu UNTV, także polscy przedsiębiorcy nie kryją frustracji. Jeden z nich, proszący o zachowanie anonimowości, przyznaje, że rekrutuje głównie kobiety do branży hotelarskiej, bo w Polsce bardzo ciężko znaleźć obsadę do prac, które wymagają cierpliwości, skrupulatności i chęci do wykonywania zadań za niewielkie stawki. Wskazuje, że z jednej strony pracownicy mają już dokumenty i pozwolenia, a z drugiej – nie mogą ubiegać się o wizy, bo kalendarz BLS jest praktycznie „niedostępny”. Jedyną drogą jest wykupienie sobie terminu, co oznacza koszt rzędu 7000–30 000 peso. Kwoty te, choć dla Polaków mogą wydawać się umiarkowane, na Filipinach są horrendalne.

Dlaczego akurat Filipińczycy cieszą się tak dużym zainteresowaniem wśród polskich firm? Pracodawcy wskazują na wysoki poziom zaangażowania, dobre wyszkolenie, znajomość języka angielskiego i gotowość do podjęcia prac, których obywatele Polski często nie chcą. Eksperci od HR potwierdzają, że rekrutacja Azjatów w wielu branżach może być korzystna, chociażby dlatego, że w Polsce panuje niedobór siły roboczej na najniższych szczeblach zatrudnienia.

Korupcja czy fałszywe oferty w Internecie?

To pytanie pozostaje bez jednoznacznej odpowiedzi. MSZ uparcie twierdzi, że wszelkie ogłoszenia o „szybkich terminach na rozmowę w sprawie wizy” to czyste oszustwo, czyli tzw. scam. Argument jest prosty: skoro oficjalna pula terminów jest udostępniana raz w miesiącu, to nikt nie ma magicznego dostępu do systemu z wyprzedzeniem. Z kolei przedsiębiorcy z Manili zwracają uwagę, że istnieje cały „podziemny rynek”, na którym krążą oferty kupna spotkań. A skoro takie terminy rzeczywiście są kupowane i sprzedawane, to raczej ktoś musi je udostępniać.

Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że w tle mamy wciąż nierozwiązaną aferę wizową z Polski, w którą zamieszane były wpływowe osoby. Niewykluczone, że w niedoskonałych systemach rejestracyjnych zawsze znajdzie się luka, którą próbują wykorzystać czerpiący korzyści z korupcji. Czy to jednak wina polityków, urzędników konsularnych czy może prywatnych pośredników z różnymi „układami”?

Konsekwencje dla polskiego wizerunku

Nadal otwartym pytaniem pozostaje, czy afera wizowa i jej zagraniczne wątki nie będą szkodzić reputacji Polski w oczach potencjalnych inwestorów czy pracowników z zagranicy. Gdy prasa filipińska zaczyna wałkować temat „polskich łapówek” w wielomilionowej stacji UNTV, można spodziewać się, że opinia publiczna w Azji nabierze dużego dystansu do pracy w naszym kraju. Dla Polaków może się to przełożyć na spowolnienie napływu rąk do pracy, w sytuacji gdy rynek i tak boryka się z brakami kadrowymi.

Z drugiej strony, to także ostrzeżenie dla polskiej dyplomacji, która – według głosów krytyków – była zbyt zachowawcza w sprawie filipińskiego punktu wizowego. Zjawisko wykupywania terminów jest sygnalizowane od przeszło roku, a jednocześnie trudności w systemie BLS rosną wraz z liczbą chętnych. Jeżeli problem nie zostanie rozwiązany, może to sprowokować kolejne działania służb, może tym razem nie tylko z Manili, ale i z Warszawy.

Czy rząd rozwiąże problem?

Nowe władze w Polsce, odcinające się od poprzedniej ekipy Zjednoczonej Prawicy, stoją przed nie lada wyzwaniem: z jednej strony muszą zadbać o bezpieczeństwo procedur wizowych i wyeliminować ryzyko korupcji, z drugiej – rozładować rosnące napięcie spowodowane niedoborem siły roboczej oraz drastycznymi opóźnieniami w wydawaniu wiz. Branża hotelarska, gastronomiczna czy przetwórstwa spożywczego liczy na szybkie decyzje, bo bez napływu pracowników z zagranicy trudno zapewnić normalne funkcjonowanie.

Jeżeli jednak skandal będzie narastał, a media w krajach trzecich – takich jak Filipiny – zaczną pokazywać Polskę jako kraj, w którym żeby dostać się na rozmowę w sprawie wizy, trzeba zapłacić setki dolarów łapówki, konsekwencje polityczne i gospodarcze mogą okazać się kosztowne. Możliwe, że w najbliższych miesiącach pojawią się kolejne doniesienia programów interwencyjnych typu UNTV, które potęgują presję na polskie służby konsularne. Czy czeka nas kolejna odsłona głośnej afery wizowej?

Podsumowanie: przewlekły problem czy nowy wybuch skandalu?

Jedno jest pewne – sytuacja na Filipinach nie wygląda jak jednorazowy incydent. Wielomiesięczne czekanie na spotkanie wizowe, oferty sprzedaży terminów dostępne w sieci i brak konkretnych działań naprawczych sprawiają, że mamy wszelkie powody przypuszczać, iż skandal może wybuchnąć ponownie. Co prawda urzędnicy MSZ tłumaczą się ogromnym zainteresowaniem, a sami Filipińczycy faktycznie chętnie przyjeżdżają do Polski do ciężkiej pracy, to jednak medialne relacje z Manili nie przestają szokować.

Jeżeli faktycznie placówka w Manili nie ma sobie nic do zarzucenia, a BLS International działa transparentnie – jak wynika z dokumentów rządowych – to skąd w programach telewizyjnych padają oskarżenia o ściąganie ogromnych łapówek? Wątpliwości pozostają, a nerwy pracodawców i pracowników sięgają zenitu. W najbliższych miesiącach dowiemy się, czy korupcyjne układy to rzeczywistość, czy może rzeczywiście jesteśmy świadkami masowej histerii wywołanej przez internetowych oszustów.

5 1 vote
Article Rating
Subscribe
Powiadom o
2 komentarzy
najstarszy
najnowszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
OliwiaSowa
3 dni temu

Ten submit na temat sztuki jest naprawdę ciekawy i na pewno będę wracał po więcej., Ten inspirujący artykuł o zdrowia naprawdę zrobił na mnie wrażenie i z niecierpliwością czekam na kolejne artykuły., Twoje spojrzenie na historii jest naprawdę perswazyjny i zawsze polecam Twoją stronę., To inspirujący omówienie kultury naprawdę pomogło mi zrozumieć temat i na pewno będę wracał po więcej., Jestem wdzięczny za Twoje informacyjny spojrzenie na edukacji i czekam na kolejne posty..

BernardSowa
3 dni temu

Zawsze ceniłem rozwoju osobistego za ich dogłębny charakter i na pewno podzielę się tym ze znajomymi., Dziękuję za podzielenie się swoimi przemyśleniami na temat rozwoju osobistego i czekam na kolejne posty., Zawsze szukałem więcej informacji o i ten submit dostarczył wiele użytecznych wskazówek i na pewno podzielę się tym ze znajomymi., Zawsze doceniam, gdy mogę nauczyć się czegoś nowego o rozwoju osobistego i na pewno będę wracał po więcej., Nie mogłem przestać czytać tego unikalny artykułu o podróży i czekam na kolejne posty..

Podobne wpisy

Zatrzymany krótko po włamaniu

Zatrzymany krótko po włamaniu

Policjanci z Ogniwa Patrolowo-Interwencyjnego (OPI) Komendy Powiatowej Policji w Kołobrzegu udowodnili swoje zaangażowanie i skuteczność, zatrzymując sprawcę włamania niemal natychmiast po zdarzeniu. Mężczyzna trafił do

2
0
Would love your thoughts, please comment.x

Headline

Never Miss A Story

Get our Weekly recap with the latest news, articles and resources.

Hot daily news right into your inbox.

Cookie policy
We use our own and third party cookies to allow us to understand how the site is used and to support our marketing campaigns.