W ciągu ostatnich lat obraz dużych miast zachodniej Europy uległ drastycznej zmianie. Coś, co kiedyś wydawało się nierealne – czyli regularne ataki na służby ratunkowe, akty wandalizmu, zbiorowe podpalenia i przyzwolenie na przemoc seksualną – staje się niemal rutyną. Zamiast sylwestrowej atmosfery radości, w metropoliach takich jak Berlin, Bruksela czy Paryż dochodzi do starć, podczas których funkcjonariusze zostają obrzuceni kamieniami, butelkami i fajerwerkami. Równolegle w Wielkiej Brytanii wraca z niepokojącą siłą temat gangów wykorzystywania nastolatek.
Spis Treści
Sylwester w „strefie wojny”
Relacje z Niemiec po ostatnim Sylwestrze zszokowały wielu mieszkańców Europy. W Berlinie próby interwencji straży pożarnej i policji kończyły się atakami agresywnych grup, które celowo wymierzały race i petardy w ratowników. Nie zabrakło podpaleń samochodów oraz mieszkań – funkcjonariusze służb ratowniczych przyznali, że momentami czuli się, jakby uczestniczyli w działaniach wojennych. Równie niebezpiecznie było w innych krajach: we Francji odnotowano setki podpaleń aut i wandalizmu, w Belgii zamieszki sparaliżowały Brukselę, a w Holandii w trakcie interwencji zaatakowano policjantów, co doprowadziło do licznych aresztowań.
Co w tej sprawie mówią media głównego nurtu? Często koncentrują się one na wątku niekontrolowanego napływu materiałów pirotechnicznych z zagranicy, w tym z Polski. Politycy i komentatorzy unikają jednak stawiania niewygodnych pytań o przyczyny tej agresji czy udział konkretnych grup w incydentach, by nie narazić się na oskarżenia o ksenofobię. W efekcie realne problemy – w tym brak integracji społecznej czy dynamiczny wzrost przestępczości w środowiskach imigranckich – zostają pominięte.
Kontrowersyjne gangi w Wielkiej Brytanii
Jednak to właśnie Wielka Brytania jest krajem, w którym do mediów ponownie trafia temat jeszcze bardziej dramatyczny. W miastach takich jak Rotherham czy Oldham już ponad dekadę temu ujawniono afery związane z gangami pakistańskimi, gwałcącymi nieletnie Brytyjki. Szacuje się, że liczba ofiar może sięgać nawet wielu tysięcy – a wszystko działo się przy cichym przyzwoleniu miejscowych władz, służb i polityków. Wielu z nich obawiało się zarzutów o „rasizm”, gdyby otwarcie wskazało na etniczne pochodzenie przestępców.
W ostatnich tygodniach sprawa wróciła ze zdwojoną siłą za sprawą publikacji w mediach społecznościowych. Popularne konto jednej z wpływowych osób na Twitterze (dziś platformie X) zaczęło ujawniać nowe informacje o tym, jak przez lata lekceważono zgłoszenia rodziców i samych ofiar. Dziewczyny, które doświadczyły gwałtu w wieku kilkunastu lat, opowiadają o tym, jak policja wysyłała je do domów dziecka, a nierzadko to właśnie one – a nie ich oprawcy – były oskarżane o wywoływanie skandalu. Skala tej tragedii każe się zastanowić, czy Wielka Brytania ma odwagę zmierzyć się z własnymi błędami.
Polityczna poprawność a realne problemy
W wielu miejscach Europy panuje przekonanie, że otwartość i tolerancja stanowią najwyższą wartość, którą należy chronić za wszelką cenę. Dlatego właśnie tak trudno znaleźć polityków potrafiących publicznie przyznać, że nadmierna lub niekontrolowana imigracja generuje problemy dla lokalnych społeczności. Przyglądając się sytuacji w krajach zachodnich, nie sposób nie zauważyć, że z jednej strony zauważalna jest potężna przestępczość – zwłaszcza w dzielnicach zdominowanych przez mniejszości etniczne – a z drugiej strony kolejne ekipy rządzące unikają spójnych działań naprawczych.
Brytyjskie doświadczenia uczą, że jeśli w grę wchodzą głosy wyborców wywodzących się z konkretnej społeczności, bywa, że politycy przedkładają własny interes nad dobro obywateli. Podobne procesy można zaobserwować w Niemczech czy Francji, gdzie ostra krytyka imigrantów może oznaczać utratę mandatów w okręgach zamieszkanych przez tę społeczność. To błędne koło nakręca strach urzędników i służb przed nazywaniem problemów po imieniu.
Co to oznacza dla Polski?
Polska wciąż nie ma doświadczeń typowych dla krajów zachodnich, jeśli chodzi o wieloletnią falę migracji z państw afrykańskich czy Bliskiego Wschodu. Szybko jednak rośnie odsetek mieszkańców zza naszej wschodniej granicy oraz coraz częściej przybywają do nas osoby z Azji i Afryki. Eksperci podkreślają, że brak jasnej polityki integracyjnej i kontrolnej może za kilka lat przynieść podobne problemy, jakie obserwujemy dziś na Zachodzie.
Najważniejsze pytanie brzmi: czy polscy decydenci wyciągną wnioski z cudzych błędów, czy też dadzą się ponieść iluzji łatwego zysku z tytułu sprowadzania taniej siły roboczej? Przykłady z innych krajów pokazują, że jeśli państwo nie potrafi reagować na pierwsze sygnały zakorzenionych nieprawidłowości, np. przestępczości w skupiskach imigrantów, to problemy tylko się nawarstwiają.
Nadzieja czy wizja katastrofy?
Dla wielu obserwatorów sytuacja w Europie wciąż nie jest przegrana. Istnieją bowiem ruchy społeczne i dziennikarze śledczy, którzy nie boją się podejmować tematów niewygodnych. Nacisk opinii publicznej może doprowadzić do skorygowania polityki, a także wyegzekwowania odpowiedzialności osób, które latami tuszowały gwałty na nieletnich czy bagatelizowały ataki na policję i straż.
Z drugiej strony narastają obawy, że wielokulturowe metropolie zapadają się w spiralę chaosu, w której radykałowie – niezależnie od wyznawanej ideologii – będą ścierać się z wycofaną policją. Pytanie, co w tym wszystkim stanie się z „zwykłym” obywatelem, pragnącym po prostu bezpiecznego życia i ochrony własnych dzieci.
Podsumowując, Europa stoi dziś przed szeregiem fundamentalnych pytań o to, czy potrafi połączyć wartości demokratyczne z egzekwowaniem bezpieczeństwa i sprawiedliwości. Krytycy twierdzą, że nie da się zapełniać kontynentu milionami ludzi z obcych kręgów kulturowych bez zderzenia z twardą rzeczywistością rosnącej przestępczości i braku integracji. Zwolennicy otwartości przypominają natomiast, że wiele społeczeństw jest w stanie wchłonąć przybyszów, jeśli istnieje odpowiedni system edukacji, kontroli i adaptacji.
Tym, co powinno łączyć obie strony, jest jednak troska o ofiary przestępstw – te ofiary, o których latami nikt nie chciał słyszeć, bo polityczna poprawność wymagała milczenia. Czy niedawne nagłośnienie sprawy brytyjskich gangów doprowadzi w końcu do rozliczenia winnych i ustanowienia nowych standardów bezpieczeństwa? Czas pokaże, czy Europa zdoła wyciągnąć lekcję i uniknąć kolejnych tragedii, zanim problem zawita na dobre także do nas.
Ten post na temat podróży jest naprawdę unikalny i z niecierpliwością czekam na kolejne artykuły., Twoja analiza zdrowia jest naprawdę profesjonalny i na pewno będę wracał po więcej., Zawsze szukałem więcej informacji o i ten post dostarczył wiele ciekawych danych i czekam na kolejne posty., Uwielbiam czytać Twoje posty na temat podróży i na pewno będę wracał po więcej., Twoja pasja quit hobby naprawdę przebija się przez ten post i na pewno będę wracał po więcej..